Oczko wodne
6 lipca wpadłam na pomysł zrobienia oczka wodnego przed domem. Jak to u mnie bywa rzuciłam się od razu do realizacji. Wytyczyłam okrąg żeby oczko było w miarę okrągłe i umiejscowione tak, by można było przejechać kosiarką z każdej strony.
Szybko się okazało, jaką mądrość zawiera stare polskie przysłowie: mierz siły na zamiary. Pojechałam taczką po pustaki i….. pustaki wcale nie są takie puste jak się wydaje. Nie dałam rady udźwignąć ani jednego. Musiałam zawołać po posiłki. Syn stanął na wysokości zadania i już niedługo zarys oczka stał się faktem dokonanym. Nawiozłam także starego gruzu, żeby nie trzeba było za dużo ziemi wrzucać na skalniak. I na tym dzień się skończył, bo nie było kiedy pojechać po folię.
Minęło prawie dwa tygodnie i wreszcie folia i geowłóknina kupiona. Na pustaki najpierw poszła włóknina, żeby folia od ostry kamieni się nie uszkodziła. Następnie położyłam folię którą od zewnątrz przygniotłam nawiezionym wcześniej gruzem.
I znowu przerwa, bo się okazało, że jednak muszę kupić ziemię. W sumie do budowy skarpy skalniakowej poszło 12 worków ziemi. Najpierw wysypałam 6 na wspomniany już wcześniej gruz. Następnie przykryłam dwiem warstawami włókniny, żeby się upewnić, ze żaden chwast się nie przebije. Na dno oczka wsypałam kaymyczki a na środku ustawiłam większy kamień, żeby rybki miały się gdzie chować przed kotami.
Na włókninę wysypałam kolejne 6 worków ziemi a całość otoczyłam obrzeżem z otoczaków. Na brzeg oczka położyłam płaskie kamienie kupione dawno temu w Kurowie. Nalałam wody i oczko gotowe.
Prawie gotowe, bo jeszcze trzeba je było obsadzić jakąś tam roślinnością. Pochodziłam po ogrodzie i wybrałam te rośliny, które wytrzymają skalne warunki.
Mam nadzieję. Niestety zabrakło mi już kamieni na samą skarpę. Muszę pojechać do teściów na wieś. Tam za stodołą jest wielka góra kamieni. Do wyboru do koloru.
Na środku stanął na straży oczka mój kochany gargulec.
W piątek do oczka wodnego zakupiłam 5 karasi, każdy inny 🙂 i jednego hiacynta. Jeden wystarczy bo roślinka ta szybko się rozrasta.
Summa summarum wyszło chyba całkiem nieźle, biorąc pod uwagę skromność moich środków finansowych.